Pamiętam jak spotkałem się na pierwszym treningu z Zosią. Miała wtedy 45 lat, była ( i jest!) szczupłą kobietą 🙂 Już na pierwszym spotkaniu Zosia dała mi do zrozumienia, że jej zdaniem ćwiczenia są bez sensu i to tylko strata czasu! Zastanawiałem się co ją skłoniło do rozpoczęcia przygody z ćwiczeniami. Mimo jej podejścia do aktywności fizycznej zaczęliśmy trenować 🙂 Z czasem Zosia rozwiała wszystkie moje wątpliwości stwierdzeniem, że ćwiczy… dla męża!
Piotrek jest aktywny od zawsze, trenował koszykówkę, karate, startuje w triathlonach i cały czas próbował mnie na coś namówić, więc się zgodziłam, żeby sprawić mu przyjemność – Zosia.
Ustaliliśmy, że będziemy wykonywali trzy treningi w tygodniu. Po kilku spotkanach Zosię przestały boleć plecy, czuła się lepiej i była sprawniejsza! Po roku współpracy zaproponowałem wspólne bieganie. Początkowo bez entuzjazmu, ale ostatecznie Zośka zgodziła się.
Wspólnie biegaliśmy dwa razy w tygodniu, do tego dwa razy ćwiczyliśmy w siłowni. W 2014 roku Zosia chcąc zaskoczyć męża wystartowała w zawodach na 10km i uzyskała wymarzony czas poniżej 59 minut!
Dzisiaj ma na koncie półmaraton (który biegła wspólnie z mężem), a sport nie jest już „stratą czasu” tylko obowiązkowym punktem w tygodniowym planie zajęć. Najlepszym tego dowodem jest to, że Zosia namawia innych do aktywności.
Przykład Zosi pokazuje, że nigdy nie jest za późno na aktywność fizyczną i nawet najbardziej oporni odpowiednio poprowadzeni mogą stać się ludźmi pełnymi pasji do sportu!